|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Keiranne.
Gość
|
Wysłany: Nie 23:16, 16 Mar 2008 Temat postu: cuś na styl zgłosznie x_O |
|
|
1.
Keiranne Nora ‘Cahan’
Ryann
2.
Albo Panna Ricci, albo Knightely.
Uchlam się co do drugiej XD
3.
10820057
4.
[link widoczny dla zalogowanych]
5.
wyobcowana.blog.onet.pl
6.
Slytherin.
7.
na lost-history.blog.onet.pl pod Selene Marion Shadow x}}
.Cyandanne Veronica Bianka de Pointe.
Cyandanne ‘Cyand’ – wspaniała.
Veronica – wieczna, wojownicza.
Bianka – piękna, inteligentna.
Stała samotnie na moście.
Czekała, aż nadejdzie ciemność.
Myślała, że on przyjdzie, że ją utuli.
Ale tam nie ma niczego oprócz deszczu.
Żadnych kroków na bruku.
Nasłuchiwała, ale nie było żadnego dźwięku...
Łokcie oparła na zimnej, betonowej balustradzie mostu Brooklińskiego, a na dłoniach podbródek. Wiat rozwiewał jej długie, hodowane od urodzenia, czyli od szesnastu lat czarne włosy. Niesamowicie błękitne oczy schowała pod zamkniętymi powiekami. Starała się wyłączyć od zgiełku panującego wokół niej. Chciała tylko wychwycić ten dźwięczny głos. Ten spokojny szept. Te ciche kroki, szelest długiego płaszcza. Poczuła, że ktoś obejmuje ją silnymi ramionami. Biała i zimna dłoń, niczym wyjęta spod dłuta Mistrza, pogładziła ją po szyi. Zatrzęsła się i odwróciła twarzą do owej osoby. Stykała się nosem z przystojnym mężczyzną o dużych fiołkowych oczach i wspaniałej twarzy, którą okalały blond loki. Uśmiechnął się lekko.
- Spóźniłeś się. – wyszeptała dziewczyna. Jej drobnym ciałem wstrząsały dreszcze. To widok jego tak na nią działał. Dlaczego on musi być taki piękny?
- Dziękuję. – równie cicho, a może nawet ciszej odpowiedział mężczyzna. Dziewczyna lekko się zarumieniła.
- Nie pozwoliłam ci... – westchnęła. – Nie zmieniaj tematu. Spóźniłeś się. – uparcie drążyła temat, który zaczęła.
- To nie ja się spóźniłem pączuszku. Ja się nigdy nie spóźniam. Pamiętaj. Jestem panem czasu. – zaśmiał się pod nosem. – Ale powiedz mi kwiatuszku... – ujął jej podbródek w dłoń i jeszcze bardziej się do niej zbliżył. – ...Co było powodem tak nagłego wezwania mnie. Gdy dzwoniłaś do Talamaski wydawało mi się, że jesteś przerażona zaniepokojona. David też to odczuł... Na tabenę on chyba ciebie lubi. – blondyn uśmiechnął się drwiąca. Wymieniony David miał około sześćdziesięciu lat, zaś stojąca przed nim piękność zaledwie szesnaście.
- Nie mieszaj w to Talbota. – warknęła dziewczyna i z całej siły odepchnęła go od siebie. Wiedziała, że gdyby tylko chciał nawet by nie poczuł, ale z szacunku do niej, do jej człowieczeństwa, cofnął się. – I nie nazywaj mnie ‘kwiatuszkiem’, ‘pączuszkiem’, czy w jakikolwiek inny sposób oprócz Cyand, kapewu Lestat?
Odwróciła się do niego plecami i zaczęła wpatrywać się w rzekę. Gwiazdy, a nawet sam księżyc odbijały się w dość niespokojnej tafli wody. Zdawało się, że niebo spadło na ziemię. Znów byłą w pełni szczęśliwa. Byłą przy niej. Cały i zdrowy. Czułą jego zapach. Słyszała szelest jego skórzanego płaszcza. Tupanie jego obcasa do rytmu piosenki Guns’n’Roses ‘Don’t Cry’. Zagubiła się pomiędzy snem, a jawą. Marzeniami o nim, a smutną i szarą rzeczywistością Nowego Yorku.
Nikt nie star się jej odnaleźć?
Naprawdę nikt nie chce jej zabrać do domu?
W ta pieprzoną, zimną noc
Nie chcesz dać jej trochę ciepła?
Nie masz zamiaru podać jej ręki, pomóc jej?
Nie kim jesteś, nie ucieknie.
Bo wie... Bo wie, że jetsteś z nią.
I zostaniesz...
Szum samochodów nie przeszkadzał im zupełnie. Byli przy sobie i tylko to się liczyło. Krzyki nie robiły na nich żadnego wrażenia. Tera nawet bomba atomowa nie mogłaby odwrócić ich uwagi od siebie nawzajem. Jego od tych zajebiście błękitnych oczu. Jej od tego ciepłego uśmiechu i lśniącej, wręcz marmurowej skóry. Stanął obok niej i ujął je dłoń w swoją.
- Chcesz dotknąć gwiazd? – spytał.
- Z tobą zawsze. – uśmiechnęli się do siebie.
Lestat objął ją silnym ramieniem za kibić. Cyand zarzuciła mu ręce na szyję. A chwilę potem poczuła, jak jej stopy odrywają się od siebie. Czuła się, jak jedna z komiksowych bohaterek. Jak dziewczyna Supermana. Rozłożyła ramiona niczym ptak i zaczęła się głośno śmiać. Lestat też uśmiechnął się szeroko. Był gotów zrobić wszystko by uszczęśliwić ‘swojego kwiatuszka’. Dosłownie wszystko...
Stanęli na wierzy World Trade Center. Noga Cyandanne omsknęła się i gdyby nie refleks Lestat rozbiłaby się na miazgę gdzieś w dole. Na ulicy. Wśród milionów ludzi. Podrzucił ja wysoko, poczym złapał w talii i zaczął nią kręcić. Śmiali się, jak zakochana para gówniarzy. No tak, Panna de Pointe była gówniarą, zaś on? Pod dwuwiekowy Wampir.
- Powiedz mi coś, okej? – zapytała, gdy siedzieli, przytuleni do siebie, na samej krawędzi wierzy.
- Wszystko. – pocałował ją w czoło.
- Kim są te dwie bliźniaczki? – mina Lestat momentalnie zrzedła. Ułożył obie dłonie na swoim podołku i zaczął w jak najbardziej ludzkim geście machać skrzyżowanymi nogami.
- Skąd ci przyszło do głowy, ze to wiem? – Cyand zaśmiała się gorzko.
- Błagam Lestat. Żyjesz dwieście lat. Musisz cos o nich wiedzieć. One ciągle mi się śnią. Mówią, że jestem im potrzebna. Mówią, że jestem ich córką. Że... Ja... Ja musze wiedzieć... Przecież ja nie jestem spokrewniona z żadnym Wampirem! Ani Lykanem! – zakończyła łamiącym się głosem.
Wspomnienia tych makabrycznych snów z dwoma rudowłosymi bliźniaczkami były tak bolesne, że nawet jemu trudno było się jej wygadać. Spojrzał w te jej oczy. Zaszył lekką mgiełką. Nie zniósł by jej płaczu. Oszalałby, gdyby cierpiała.
- Cyand... One są… To Maharet i Mekare. Jedne z najstarszych. One… Jesteś ich potomknią. Zrodziłaś się z dwóch silnych Wampirów. Selene Marion Shadow i Louisa de Pointe…. Nie… Oni cię kochali… szalenie… Twój ojciec na ciebie czeka… On… Eeee… On jest moim pisklęciem. – dodał nieco zmieszany. –Jesteś Wampirzyca... Ale narodziłaś się z przepowiednia ciążącą nad twoją śliczną główką... Otóż miałaś zostań przemieniona w Wampira dopiero w pełni wieku. Dopiero, gdy osiągniesz dojrzałość fizyczną i emocjonalną.... Zostaniesz przemieniona, by zając miejsce Mekare i Maharet i sprawować pieczę nad Tymi, Których Należy Strzec...
- Akashą i Enkilem? – zapytała podniecona Cyandanne.
- Tak. – Lestat odwrócił od jej smutnych oczu wzrok.
- Czemu mnie oszukiwałeś?... Czemu? Przez tyle lat! – straciła panowanie nad sobą. Nawet nie wiedząc kiedy wstała.
- Bo nie chciałem cię stracić...
- Dziesieć lat! Dziesięć lat karmiłeś mnie kłamstwami!... – Lestat przerwał jej:
- …Nie mogłem… Chciałem być przy tobie… – szeptał, starają cis ja uspokoić.
Lecz Cyandanne nie słuchała już go. Stała na krawędzi i wpatrywała się w tysiące migocących w dole punkcików. Zrobiła jeden krótki krok i zaczęła opadać w nicość. Rozłożyła skrzydła niczym anioł. Spadał i spadała. Słyszała żałosne nawoływanie Lestata. I nagły ucisk na dłoni. Złapał ją i mono do siebie przytulił. Unosili się bardzo wysoko nad ulica.
- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał roztrzęsiony.
- Bo chciałam sprawdzić, czy naprawdę chcesz być zawsze przy mnie. – wtuliła się w jego tors. – Lestat... Ja chce się z ni zobaczyć... Z moim ojcem i bliźniaczkami... Błagam... – dodała stłumionym szeptem.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by to uczynić... Wszystko... – pocałował ja w pachnące liliami włosy...
Szukała spokojnego miejsca,
Takiego, gdzie nikt jej nie zna.
Nikogo tu nie ma teraz, wiesz to.
Nic nie idzie po Twojej myśli.
Wszystko to jedno wielkie szaleństwo.
I każdy wie, ze nie chcesz być sama...
Boże... Dlaczego wszystko jest takie straszne?
A może straciłaś już rozum...?
Mrr...
Mam nadzieję, ze pozywtywnie ropatrzycie moje zgłoszenie XD
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bellowa.
Die motherfucker, die!
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 23:22, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ja Ci odrazu akcepta zarzucę, bo wiem, że Cyź będzie na Tak xD
Ale musisz z adresem coś zrobić, bo chyba zajęty przez kogoś innego ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
Keiranne.
Gość
|
Wysłany: Nie 23:42, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
już zmieniłam XP
|
|
Powrót do góry |
|
|
przerysOwana.
Gość
|
Wysłany: Pon 8:23, 17 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
aaa!
moge miec 2 postaci, co nie? XD
to druga to bd własnie Keira Black z morda Panny Ricci, a Elizabeth Samantha Ryann to bd Keira XDD
zUo. XDD
mam bloga to Keiry:
krolowa-pieprzenia.blog.onet.pl
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bellowa.
Die motherfucker, die!
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 10:29, 17 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Tak.
Pytałaś już na gg ^^
|
|
Powrót do góry |
|
|
przerysOwana.
Gość
|
Wysłany: Wto 11:19, 18 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Mrrr...
ale rzęź w Hogwarcie uczynie!
jeee XDD
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|