|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Easy
Gość
|
Wysłany: Czw 0:35, 03 Lip 2008 Temat postu: Zgłoszenie |
|
|
1.Elisabet De Ravin i David Carrey ( podobno można mieć więcej postaci)
2.Selena Gomez i Joe Jonas
3.3873324
[link widoczny dla zalogowanych]
5.Ravenclav
6.Elisa:uparta,cicha,samotnica,tajemnica.
7.Widziała niewielką sale, zbudowaną z kamienia po którym raz po raz obijał się chłód. Wiatr trzeszczał za oknami wydając jęki samotnego dziecka. Gdzieś w kątach walała się niepewność, gdzieś obok strach gotowy zabić w każdej chwili…
Księżyc rzucał łunę światła na okrągły drewniany stół, blask niewinnie zatrzymał się na pięknej kryształowej kuli, pękając na miliony drobin światła. O kamienne ściany opierały się wielkie regały z zakurzonym książkami. Jej opuszki palców delikatnie przesuwały się po twardych oprawach. Czuła jak gęsia skórka oblewa jej ciało. Słyszała kroki. Były coraz bliżej i bliżej…drzwi się otworzyły.
Krzyk. Znów wyrwana ze snu. Kolejna noc objawiająca się strachem i szukaniem jakiegokolwiek sensu w tym wszystkim. Czuła jak krople potu zsuwają się po jej skroni, drżące ręce miała kurczowo zaciśnięte na pościeli. Słyszała swój oddech, już niejednokrotnie. Nigdy nie udało się jej dotrzymać do takiego momentu, w którym dane było by jej zobaczyć kto otwiera drzwi. Dlaczego się bała? Przecież nie widziała potwora, ani niczego innego co mogło by w jej pojęciu wzbudzać w niej strach. Pomieszczenie które widziała, ono też z niczym się jej nie kojarzyło. Wszystko to było bzdurne, wyzbyte jakiejkolwiek logiki.
- Znów koszmar? – Adela uniosła swe ociężałe ciało i usiadła przecierając powieki. (Oczywiście nie wiem osoby do pokoju są przydzielane, czy sama mam sobie to ustalić. Zmiennie to jeżeli zajdzie taka potrzeba ^ ^ )
- Tak – Elisa skrzywiła się z niesmakiem – Nic nowego, wciąż ten sam. – Stwierdziła bez entuzjazmu.
- Może to nic złego. Moja babka w dzieciństwie wiele razy miewała te same sny, do dziś nie miały one wpływu na jej życie. Ma ona już 83 lata. – Przyjaciółka starała się jakoś pocieszyć, doszła jednak do wniosku, że nie jest w tym najlepsza.
- Daj spokój. Mój sen jest cholernie dziwny i…sama nie wiem – Poczuła jak cała energia i chęć do działania opuszcza jej ciało. Nie miała już siły na analizowanie snu. Jej życie było jedynie złudną aurą szczęścia, bogactwa i miłości. Kiedyś wierzyła w to, że ma moc by góry przenosić. Wierzyła w swoje marzenia i w to, że mogła przebić twardą skorupę zwaną potocznie życie. Opierała się jedynie na słowach „kochanego” tatusia, który był człowiekiem o wygórowanym ego. Wszystko co miał, pragną by było najlepsze. Wszystko co miał a jednak potem tracił, bo choć uważał się za człowieka silnego to nie potrafił niczego zatrzymać przy sobie. Tak było wiele lat temu, kiedy pozwolił umrzeć jej matce, kiedy to w jego ramionach przymknęła powieki a on nic nie mógł zrobić. Jego władza umarła. Był nikim. Jej matka nie skonała ot tak sobie, wykończyła ją samotność. Bo pana De Ravin’a nigdy nie było w domu. Przemierzał głupiec świat w poszukiwaniu pieniędzy, chociaż od dawna je posiadał. Szukał tam daleko czegoś o czym bał się mówić do dziś. Zresztą zawsze był skryty, nie mówił o uczniach ale i nie mówił o przeszłości. Była zbyt bolesna, mroczna? A kto to wie, prócz niego! Skazał jednak jedyną osobę którą kochał na tak nieszczęśliwą śmierć. Zamknął się w sobie. Teraz umierała jego córka. „Wspaniała” Elisabet De Ravin niejednokrotnie dobiła w swym życiu ból najcięższy. Gdyby nie była silniejsza od matki zapewne szybko podzieliła by jej los. Lecz po ojcu odziedziczyła upór. Mimo iż lubiła walczyć z losem to coraz częściej odnosiła wrażenie, że trzyma się już ostatkiem sił. Niegdyś wiara we własne możliwości zginęła takiego jednego dnia, przebita na wskroś rzeczywistością, która parła z taką siłą, że wytępiła wszelką nadzieje. Nie pozostało już nic. I tak oto 15 letnia Elisa pisała swoją historię życia samotnie. Czasami patrzyła w gwiazdy, próbując dostrzec w nich uśmiech matki. Widziała ją przez mgłę, nie pamiętała jaki ma kolor oczu ani jak się śmiała. Chciała mieć przy sobie kogoś bliskiego. Bo ojcu było na rękę, że mieszkała w dormitorium. Nie musiał jej widywać, nie chciał bo przypominała mu jego żonę. Przypominała o jego słabości a on chciał wierzyć w siłę której nie miał. Nie potrafili się już odnaleźć, z czasem przestali pisać do siebie listów. Patrzyła ona z zazdrością na to z jakim zapałem jej przyjaciele wysyłają białe koperty. Mieli oni kogoś kto ich kocha, nie ważne czy to była jedna osoba czy cała rodzina. Był ktoś kto był z nich dumny, wspierał, podnosił i czekał…po prostu był i kochał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
lilian.
Gość
|
Wysłany: Czw 1:02, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Po co Ci aż 3 zgłoszenia?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brii .
bo cię pacnę.
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 9:13, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Też się nad tym zastanawiam.
Wystarczyło by jedno. ;P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bellowa.
Die motherfucker, die!
Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 9:52, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Myślę, że zwyczajnie nacisnęło jej się trzy razy na 'wyślij' xdd Usunęłam dwa pozostałe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brii .
bo cię pacnę.
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 10:20, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Dziwne.
Ja jestem teraz na neutralu.
Niech inni się wypowiedzą.
Nie umiem myśleć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cyziówna.
egocentryczna.
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 1426
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: far, far away.
|
Wysłany: Czw 10:24, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
a piszesz może jakiegoś bloga z opowiadaniem?
po tym kawałku trudno mi stwierdzić . XDDD
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ariana
you're cute when you're jealous.
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:06, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
A mi się nawet podoba. xd
Tylko weź postacie do różnych domów, nie obie Ravenclaw'u.
No i zmień nazwisko Jonas, bo już jest zajęte.
Tyle.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nela
Mrs. Cullen
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 771
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Forks
|
Wysłany: Czw 11:12, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
ale Jonas to nazwisko aktora <na>
a charakter tego Davida?
i ponawiam zdanie Cyzia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Easy
Gość
|
Wysłany: Czw 11:14, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Sorki za te trzy zgłoszenia, wysłałam jedno a tu trzy-ZONG! Nie mogłam ich usunąć, przepraszam:) zmienię Jo oczywiściee ale pomyślę na kogo.
Pozdrawiam :*:*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Easy
Gość
|
Wysłany: Czw 11:16, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Kurcze niestety nie mam blogów z opowiadaniem. Jestem wolna bo wszystkie serie w których pisałam zostały zamknięte.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ariana
you're cute when you're jealous.
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:16, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Niii. *klepie się w czoło* rzeczywiście,to aktor! To nie musisz zmieniać ;pp
|
|
Powrót do góry |
|
|
Easy
Gość
|
Wysłany: Czw 11:20, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Fajnie Jak coś to mogę dać jakieś inne notki mojego autorstwa, ponieważ zostały mi z innych opowiadań.
David: lekkoduszny, rozrabiaka, kawalarz, niepoważny, cyniczny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ariana
you're cute when you're jealous.
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:21, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
TO może dodaj. xd
Ale dom zmień jemu może, co? Albo jej. xd Żeby było różnie xd
|
|
Powrót do góry |
|
|
Easy
Gość
|
Wysłany: Czw 11:25, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Spoko:) To jego wrzucę do Huffa bo jak mi się wydaje nikogo tam nie ma XD
Kate Brown lekceważąco rzuciła na biurko "Prorokiem Codziennym". Co z tego, że jej artykuł był na pierwszej stronie. Co z tego, że Pirson włosy sobie za to wyrywał z głowy-zazdrośnik;). Co z tego, że teraz w pracy stała się bardzo ceniona za to. Co z tego...
Teraz wszystko było jej obojętne, nic nie miało większego znaczenia. Wszystko było emocjonalnie bardzo prostolinijne, nie wiele sytułacji wprawiało ją w uczuciowe uniesienie, można powiedzieć, że nie było już takich sytułacji. Stała się cicha i zamknięta w sobie, jakby osłonięta parawanem od rzeczywistości. O mało co zapomniałaby o radce z Danem, po ostatnim wybryku z Gordonem podchodziła do mężczyzn z należytym dystansem. Stwierdziła też pokrótce, że sowa jest jest praktycznie nie potrzeba, nikt do niej nie pisał, ona sama również nie miała znajomych z którymi mogłaby korespondować. Na rodzinie nie miała co liczyć, nie było między nimi więzi, pojawiali się czasami na weselach z tą swoja udawaną sympatią i znikali zaraz potem, byli oni czymś co zapomina i odtrąca, czymś w czym nie ma fundamentu. Nie można ich też nazwać "kimś", wszak nie mieli oni ludzkich uczuć. Nazwać ich "zwierzętami" również nie miało miejsca, zwierzęta choć głupsze miały odrobinę serca, pozostaje tylko przyrównać ich do bydlaków, potworów bezdusznych. Tak rozmyślając Kate przeglądała się w lustrze, nie miała specjalnej ochoty na strojenie się, jednakże dobór stroju w przypadku płci damskiej był najważniejszy, jakakolwiek zmiana mogłaby być odebrana jako pewien typ upośledzenia. Tym razem nie stać ją było na długie zastanawianie się, była już gotowa po 10 minutach. Zniechęcona opadła na fotel, martwym wzrokiem patrząc na buchający w kominku ogień.
-Już widzę jego samochód-Zakomunikował Christian z cwaniackim uśmiechem.
-Co z tego, obyczaj nakazuje, że na pannę się czeka-Powiedziała
-Ale ty już jesteś gotowa jak się domyślam-Chłopak przewrócił oczami."Obyczaj"-Nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć w jaki rodzaj dziwactwa wpadła jego siostra.
-Już idę-Burknęła, biorąc do ręki torebkę-Tak tu cicho bez dziadka-Westchnęła po chwili.
-Tylko mi tu nie wspominaj, bo jak się rozbeczysz to cały twój makijaż szl*k trafi-Roześmiał się Christian. Kate spojżała na niego ironicznie.
-W ogóle za nim nie tęsknisz?
-Oszem, ale życie płynie dalej i nie chce go zmarnować. Twierdzisz, że dziadek pragnie ciebie użalającą się w koncie i opłakującą jego odejście?-Powiedział filozoficznym tonem co ją rozbawiło.
-Masz racje-Powiedziała sucho i w tym momencie do drzwi zastukał Brayan. Christian otworzył mu drzwi.
-Pani młoda już czeka-Zakomunikował z udawaną powagą. Spojżała na niego trochę głupawo, zastanawiając się co on znowu plecie.
-Mam nadzieje, że się nie spóźniłem-Powiedział wyciągając za pleców rękę z bukietem róż.
-No oczywiście, że ta...
-Nie z kąt, jesteś w samą porę-Brutalnie przerwała swojemu bratu i chwyciła Brayana za rękę.
-Coś się stało?-Zapytał zaskoczony chłopak.
-Ależ z kąt, chodźmy tylko błagam.-Jęknęła i pociągła go do samochodu. Po drodze spojżała na brata, dając mu do zrozumienia, że jak wróci to go zabije. Christian natomiast zrywał boki ze śmiechu-A nic w tym śmiesznego nie było, rzecz jasna.
-Nie wiedziałem, że tak ci się spieszy na randkę ze mną-Roześmiał się Brayan.
-Spokojnie. To przez mojego brata, on zawsze stara się mnie ośmieszyć.
-Nie szkodzi, moim zdaniem to on jest całkiem spoko. Taki zawsze na luzie.
-No i czasami to aż za bardzo, kiedyś to mu łeb ukręcę, przysięgam.-Zaśmiała się.
Ruszyli.
Restauracja była bardzo przytulna, Kate bardzo ulżyło kiedy zrozumiała, że nie ma tu żadnych podejrzanych stworów, sami czarodzieje. Dziewczyna zastanawiała się z kąt dochodzi muzyka, nie widziała przecież żadnych instrumentów, stwierdziła, że być może to jakieś czary.
-Gdzie my jesteśmy?-Zapytała lekko zdezorientowana
-No właśnie to niespodzianka. Uważaj-Jesteśmy w mogolskiej restauracji.
Na te słowa spadła z krzesła, zaczerwieniła.
-Wszystko w porządku?-Zapytał chłopak pomagając jej wstać.
-Jesteś szalony? Przecież łamiemy prawo-Nie wiedziała, że szepcze.
-Daj spokój, często tu jadam. Jak nie bedziemy używać czarów to wszystko ok.
-Boje się, mugole są tacy dziwni-Jęknęła
-Spokojnie, coś zamówimy, KELNER!-W tym momencie podszedł do nich mężczyzna odziany w czarny fartuch, w ręku trzymał notes z długopisem.
-Co mogę podać?-Zapytał.
-Dla mnie kurczak w sobie grzybowym-Powiedział Brayan-A ty Kate co zamawiasz
-E....puchar lodów-Bąkneła
-Nie mamy lodów, przykro mi ale mamy zimę-to widać-Powiedział z ironią
-To nie wiem...ja...nie wiem-Jęknęła
-Wszystko w porządku?-Zapytał kelner. Pokiwała głową, a potem poczuła, że traci nad sobą kontrolę i wybiega z pomieszczenia. Po chwili, stojąc na mrozie poczuła ciepłą dłoń Brayana Danea, wzdrygał się.
-Wszystko w porządku?-Zapytał zdezorientowany. Zrozumiała, że zachowała się bardzo głupio, wręcz debilnie i to na pierwszej randce w swoim życiu. (Spotkanie z Gordonem liczone jest jako zero).
-Wybacz mi, ale nie nalężę do osób specjalnie odważnych. Mugole trochę mnie przerażają, wiem to głupie ale..
-Spokojnie, wybacz mi. To był głupi pomysł-Powiedział i okrył ją kurtką którą zapomniała wychodząc.
-Jakoś dziwnie wyszło-Roześmiała się, on odwzajemnił śmiech.
-Myślę, że jeszcze możemy gdzieś iść, do normalnej restauracji.
Zaprzeczyła stanowczo.
-Proponuje byśmy poszli po prostu do parku.
Zgodził się i razem wygrzebali schowany za drzewami samochód.
Park był opustoszały, panowała tu grobowa cisza, tajemniczy nastrój bardzo odpowiadał Kate.
-Jeszcze raz cię przepraszam za to, że tak się dziś zachowałam-Szepnęła
-Nie ma o czym mówić. Przyznam ci się, że jestem na pierwszej randce i małe mam doświadczenie.
Na jego słowa roześmiała się uroczo.
-No to możemy sobie ręce podać, ja też jestem na pierwszej-To mówiąc wymieniła z nim uścisk dłoni.
Zapadła chwila ciszy.
-Opowiedz mi coś o sobie-Zaproponował Brayan
-Nie ma co opowiadać, moje życie jest okropnie nudne.-Westchnęła
-Chętnie posłucham-Nalegał
-Stara bieda, moi rodzice zostali zamordowani, wychowali nas dziadkowie. Umarła najpierw babcia, teraz dziadek i wychodzi na to, że ja i Chrystian jesteśmy sami. -Wymusiła u siebie obojętny ton. Nie lubiła jednak wracać do przeszłości, była bardzo sentymentalna, jednak nienawidziła wspomnień.
-Przepraszam, nie wiedziałem.-Powiedział cichym tonem chłopak.
-E tam, dziadek powiedział mi kiedyś coś bardzo ważnego, mianowicie wyjaśnił sens istnienia. Powiedział "Że świat nas potrzebuje", każdego z nas.
-To bardzo piękne-Powiedział
Czy mam wierzyć samej sobie
kiedy w każdej myśli, słowie
w każdym geście i spojrzeniu
tracę wszystko w oka mgnieniu...
Czas wciąż płyną, nawet to miłe spotkanie dobiegło końca. Jeszcze długo stali przed drzwiami rozmawiając, umyślne przeciągając chwile by otworzyć drzwi. Kate poczuła się tak jakby zrzuciła z siebie ogromny ciężar, komuś powierzyła swój sekret, nie wielu znało jej tajemnicę. Komuś ofiarowała kawałek swojego życia, to sprawiało, że chciała się uśmiechać. Brayan zobaczył wreszcie to, czego szukał w najdalszych gwiazdach, czego szukał w niemożliwym, nie spełnionym, nie istniejącym-a jednak. Zobaczył taką dziewczynę jaką widział w swoich snach, idealną, dobrą i piękną. Podziwiał ją za to jak pięknie i lekko stąpa po ziemi, zdawać by się mogło, że ledwie dotyka traw. Czy możliwe jest aby po jednym spotkaniu tak się do siebie zbliżyć, czuć się tak jakby się znali zawsze, czuć, że choć nie dawno się widzą to byli ze sobą zawsze. Czy można nazwać to MIŁOŚCIĄ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nela
Mrs. Cullen
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 771
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Forks
|
Wysłany: Czw 11:25, 03 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
oj jak chce to niech zostawi xp
o, to daj te notki^^
edit: za
Ostatnio zmieniony przez Nela dnia Czw 11:26, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|